Z pamiętnika kozaka cz.13
12 listopada 2019, 01:12
Dzień 6
Obudzilem się po 7, zrobiłem sobie kawę wypalilem fajkę i wsadziłem coś do ust po prawie 3 dniach(ostatni posiłek to były 3 kawałki pizzy zjedzone po 2 dniach niejedzenia), nie potrafię jeść, nie chce mi się, nie mogę, nie cieszy mnie to nie daje mi to nic.
Odpisałem jej krótko na temat, też nie chce odpisywać emocjonalnie, nie chce jej cisnąć musi mieć czas zatesknic i pomyśleć. Myślę że dziś między nami będzie cisza, mam plan co do spotkania się przed jej wyjazdem, nie powiem jej nic, przyjadę do niej w poniedziałek na 3 dni przed wyjazdem, chce by to były najlepsze 3 dni jakie ze mną przeżyła dotychczas. Chcę dać jej taki zastrzyk miłości żeby wiedziała że ma szybko wrócić, chce jej powiedzieć o tym co napisała, że wybaczam jej tą akcje że rozumiem czym było to spowodowane, że nie raz ja zdawałem ból i musiałem dostać go od niej by zrozumieć, nie w postaci fochow i humorow tylko takiej terapii szokowej, choć boli to zdaje sobie sprawę z tego jak ja musiało boleć to co ja robiłem.
Chce pojechać w poniedziałek rano, zamówić przed tym róże w kwiaciarni, czerwone duże, dużo, odbiorę je po przyjeździe i pójdę do niej i zadzwonie do drzwi zapytam o nią lub sama otworzy, dam jej to i poproszę ją o spacer. Pójdziemy w miejsce gdzie ostatnio odpoczywalismy i spędziliśmy miło czas, to jest nad wodą miejsce jest urocze, poproszę ją żeby się zatrzymała, uklekne i powiem jej to że nie czuję żalu, że zrozumiałem bardzo dużo swoich błędów, że wiem co było w tym wszystkim złe, zagubienie wartości i sensu życia, zaniechanie priorytetów, że chce się z nią starzec, że będę czekał tu na nią, że chce by była moja, tylko moja kobieta a ja obiecuję jej wierność i lojalność w czasie gdy jej nie będzie, na koniec powiem że jest jeszcze jedna rzecz że mam tu coś co może nie jest pierścionkiem zaręczynowym bo nie chciał by tego zrobić tutaj i w taki sposób, ale jest pierscionkiem przedzareczynowym oznaczającym moja pełna lojalność i zaangażowanie, że od teraz chce pisać z nią nowa historiie by to było naszym nowym początkiem.
Myślę że każdy obsrał by się po czymś takim zwłaszcza nic nie wiedząc i po takiej akcji która się wydarzyła, to ma być jak grom z nieba, jak tupolew w brzoze?
Chce jej, pragnę i wygram, wygram ta walkę ze sobą i ze światem.
Gadaliśmy jeszcze wieczorem, długo bardzo długo jak na nas, nie pamiętam już tak długiej rozmowy. Dalej widać te rany choć widzę że każde z nas próbuje jednak coś zmienić to i tak uważam że za mało czasu jeszcze minęło żeby było. To naprawdę widać, cieszę się że miałem taką możliwość wypowiedziałem dużo mocnych ciężkich słów których nigdy jej nie mówiłem, może w którymś momencie uciekanie jak cipa od odpowiedzialności za czyny było łatwiejsze.. Łatwiejsze było szukanie szczęścia u kogoś innego zamiast podpalanie ogniska które przygasa. Popełniłem wiele błędów zadałem wiele bólu i ran, teraz czuję to samo tylko że sto razy mocniej. Karma wraca, oby ona wraz z moim rozjebanym sercem dali mi trochę litości i powoli przestawali ranić. To wszystko tylko w bardziej rozbudowanej wersji usłyszała, usłyszała też żeby myślała nad tym wszystkim, żeby myślała i zadawała sobie pytania, szukając w sobie odpowiedzi, jeżeli nie potrafi się rozmawiać z drugą osobą to z sobą tym bardziej nie potrafi. Dam jej czas dam jej podstawy do działania, już niedługo mój plan wejdzie do realizacji.
Dodaj komentarz