Z pamiętnika kozaka cz.22


13 listopada 2019, 01:32

Kilka dni później.. 

Dziś juz wiem wszystko, po przebudzeniu się o 15 mogę napisać to na spokojnie leżąc w pustym pokoju, zabrałem jej wszystkie rzeczy do jednego koszyka, mimo że chce to nie mogę na nie patrzeć. Zrezygnowała ze mnie, choć mówi, że to przez te lata ja rezygnowalem z niej swoim zachowaniem względem innych kobiet. Mimo, że o tym rozmawialiśmy, mimo że tłumaczyłem jej czemu popadalem ciągle w ten sam błąd, jeden błąd który teraz skreśla wszystko. Zrobiłem wszystko co w mojej mocy pojechalem to wyjaśnić, w ch*j mi zależy na niej w ch*j ją kocham i każdy dzien nieodzywania się do niej był dla mnie meczarnia, teraz ona chce bym tą meczarnie przejdził codziennie. Czy to pokuta, czy to kara za to, że tyle czasu to wszystko w sobie trzymała i nie potrafiliśmy się wzajemnie słuchać? Wyjaśnienie, rozmowa, czysta karta dla naszej relacji, deklaracja i obietnice to dla niej już nic nie znaczy? Po tygodniu uświadomiła sobie ze to koniec pisząc to w wiadomości na fb. Gdybym się nie odezwał, pewnie tkwił bym w tym dalej, nieświadomy wyroku który już zapadł.

Czlowiek się zmienia, a ta sytuacja pokazała mi że ona jest miłością moje życia. Zaciełeś się kiedyś nożem? Miałeś kiedyś coś wbite w cialo? To właśnie coś co czuje 1 000 000 razy mocniej w swoim sercu, zakończyła to nie mając odwagi nawet do mnie zadzwonić. Nie powiedziała mi tego prosto w oczy, nie powiedział mi tego przed wyjazdem. Zadała mi największy możliwy cios jaki mogła, postąpiła ze mną jak z nic nie znaczącym smieciem i to poraz kolejny. Nie uważam naszej relacji za toksyczna, teraz taka się stała, kilometry różnicy i brak mnie obok załatwił sprawę, odebrał to wszystko co czuła. Nowe życie, nowe miejsce, nowi ludzie, w jej głowie prawdopodnie już od początku było to że chce zmienic swoje życie, chce je dalej zmieniać beze mnie. I z planów przeszła do czynów. Mówiliśmy o czystej karcie, o nowym początku o naprawieniu tego co jest nie tak o tym, że będziemy się widywać dzwonić i rozmawiać. Nie wiem nawet to co pisze nie ma tu logicznej spójnej całości, we mnie jest tyle syfu że nie wiem gdzie go mam wylać. Może potrzebuje spróbować tego z innym facetem, może ta nie świadomośc nie pozwala jej ułożyć logicznie w całość tego co teraz nazywa toksycznym związkiem bo nie przeżyła żadnego innego wcześniej? Nie wiem nie mam już siły o tym myśleć..
To była ostatnia karta pamiętnika który pisałem od momentu naszego pierwszego rozstania, każda emocja i myśl była wtedy mocno rozszargana, zresztą po tym jak jest to napisane można zdecydowanie stwierdzić, że było kiepsko. W tekstach tych nie wspominałem o myślach samobójczych które przewijaly się w chwilach największego bólu, nie wspominałem też o wizytach u specjalisty i terapii które były mi potrzebne, by odciągnąć mnie od tego całego psychicznego syfu. Wtedy jeszcze nie miałem odwagi o tym pisać, nie wiedziałem, że uczucie do drugiej osoby tak może zniszczyć mnie psychicznie. Dziś jestem w stanie o tym pisać, bo w dalszym ciągu chodzę na terapię i mam stały kontak że swoim psychologiem. Chciałem przekazać wam cześć swoich emocji które wtedy były ogromnie silne, lecz to jeszcze nie jest koniec tej całej historii.
Następnego dnia od napisania ostatniego tekstu (o ile dobrze pamiętam) kupiłem bilet do niej na lot za jakoś 3 czy 4 dni, by walczyć o to wszystko dalej lub usłyszeć bolesna prawdę prosto w oczy. Chciałem to załatwić jak dorośli ludzie, którzy rozmawiali i planowali że sobą wspólna przyszłość, dom, dzieci i rodzinę. Chciałem usłyszeć od niej to co była w stanie tak lekko napisać. Łamiąc mi serce, niech zrobi to osobiście, niech ma odwagę odrzucić wszystko to co zrobiłem, co chciałem zmienić i odbudować z tej ruiny.
Polecialem tam, oczywiście w terminie o którym nic nie wiedziała, pytała się co za lot kupiłem i gdzie lecę, lecz powiedziałem że to rozmowa o pracę w Niemczech, nie chciałem by miała możliwość obronić się przed tym po tym co zrobiła no i tak się stało.
Po kilku dniach siedziałem w samolocie, wybierając się w podróż z której mogłem wrócić po raz kolejny z tarcza lub na niej - innego wyjścia nie było. Z lotniska do hotelu poszedłem pieszo jakieś 13 kilometrów, wiedziałem że z pracy wróci późnym popołudniem więc czasu od ladowania było sporo. Między czasie w mojej głowie ukladalem słowa i to o czym będę chciał z nią porozmawiać z porównywalna starannością jak na górze w kartach z pamiętnika. Dotarłem, wziąłem prysznic przebralem się wypiłem kawę i ruszyłem na spotkanie pokonując kolejne półtorej godziny drogi. Po drodze kupiłem kwiaty, miałem że sobą listy któru napisałem wcześniej i kilka pamiątek, jedna z nich były wyżej wspomniane skarpetki dla dzidzi i zdjęcia z fotobudek które wisiały u nas w sypialni. Tego dnia pod wieczór robiło się już dość chłodno, ja ubrany w lekka kurtke i koszule naprawdę zmarzlem czekając jak wróci do domu z pracy, stałem i kręciłem się pod jej domem prawie 3 godziny, czekając na ten moment i wypalajac jakieś 2 paczki fajek.
Nastała godzina zero napisała mi że jest już w domu, więc wyslalem jej wcześniej napisana w notatniku wiadomość której treść brzmiała tak:

"Wiem że napisałaś mi, że nie potrafisz mi tego wytłumaczyć, ale cały czas nurtuje mnie  co do mnie napisałaś względem przynoszenia Ci więcej łez niż radości?

Rozuniem i zdaje sobie sprawę że ten ostatni czas był szeregiem skrainych uczuć, też łez i też bólu, ja też płakałam, mnie też bolało, ale cały czas wiem że jest to ten kryzysowy moment dla nas obojga, składa się na to ostatni czas, błędy przeszłości, brak rozmowy między nami, ale to wszystko wyjasnilismy sobie na działce, każdy ten aspekt, dodatkowo mówiłem Ci że początek wyjazdu będzie dla mnie również trudny emocjonalnie, bo może za bardzo ale się o Ciebie martwie, nie potrafię zdystansowac się do tego w 3 dni i przystosować do tego swoich emocji które dalej buzuja, za równo w Tobie jak i we mnie. Też to dla Ciebie jest trochę łatwiejsze bo to Ty wyjechałas, zmieniłaś miejsce zamieszkania które co sekundę nie przypomina Ci o przeszłości , bliskich których nie widzisz i z którymi nie rozmawiasz, którzy nie pytają Cię ciągle o mnie tak jak mnie o Ciebie, sytuacja, moje apele o kontakt, przyznaję że przegialem, że mogłem się mniej zirytowac i ochlonac. Ale mówię jest w tym bardzo dużo skrainych emocji jak i u Ciebie tak i u mnie, obiecalismy sobie ze jak widzimy podkurwienie drugiej osoby to próbujemy ja uspokoić, czy znalazłem to tamtego wieczoru w Tobie? Czy usłyszałem śmiech w słuchawce i przykra wiadomość że wiecznie będziesz ta zła. Nie tak o tym mówiliśmy.

Minął czas, według mnie potrzebny żeby się wyciszyć i zacząć rozmawiać na spokojnie, każdy następny dzień Twojego pobytu tam buduje we mnie poczucie większej pewności że wszystko jest okej i że jesteś bezpieczna i wszystko się układa. Po czym słyszę od Ciebie, że w ten tydzień nie wiesz czy to jest miłość, że to koniec, nie chcesz o to walczyć  i że podjęłas decyzję..

Każde z nas cierpi, oboje jesteśmy w tragicznej emocjonalnie sytuacji która jest dla nas nowa i nie wiemy jak sobie z nią radzić, ale właśnie po to mijają te dni żeby emocje te negatywne i skrajne opadły, a rodziła się między nami mądrość, zrozumienie sytuacji i sposoby pielęgnowania tego na dystans. Czy ucieczka i rezygnacja jest rozwiązaniem? Czy poddanie się i bezsilność która powoduje w Tobie to że nie ma mnie obok Ciebie pozwoliło Ci napisać do mnie to co napisałaś. To ta chustawka nastrojów, połączona z czasem w którym siedziałaś całe dnie sama w domu, nie pracowałas, nie myślałaś o niczym innym potegowala w Tobie tylko te złe wspomnienia, chwilę i negatywne podejście do mojej osoby, wypierając wszystkie dobre momenty z naszego życia i ostatniego czasu tylko po to by podświadomie mnie znienawidzic. Zrezygnowanie to podstawowy cykl orchonny naszych uczuć i głowy która to przetwarza i wzbudzanie złych emocji i błędów potęguje się po to by druga osoba przestała już w nas siedziec i nie czuć tęsknoty. I tu pojawia się temat uczuć, który również nie jest prosty, przez ten czas uczucia do mnie nie są nawet przez moment pozytywne, nie przewinęło się przez Twoja głowę za pewne nawet kilka tych dobrych chwil z przeszłości czy chociażby najświeższe wspomnienia z naszej ostatniej nocy, rozmowy, kochania, jedzenia i bliskości. To naturalne nie myślisz teraz o dobrych rzeczach bo czujesz złość, dezorientacje, smutek, tęsknotę, rozczarowanie tym że aktualnie to nie jest takie jakie miało byc i pomaga Ci to zapomnieć. 

Miłość to walka z tymi złymi diabelkami które siedzą w rzeczach o których pisałem na górze, zawsze w krytycznych momentach przychodzi to zwątpienie i pytanie czy to jest ta miłość? 

Tak konfrontoeanie się z tym i rozmowa o swoich rozterkach ze swoim partnerem to właśnie miłość, wzajemne wsparcie i przede wszystkim zrozumienie to miłość. Nie ma nigdzie napisane że jest zawsze piękna, zawsze miła i bezbolesna. 

To jak z perła, malza wpuszcza do siebie ziarnka piasku które obcieraja ja i bolą, podejmuje ten trud i wpuszcza do siebie kolejne ziarenka które tak samo ja obcieraja i tak kolejne i kolejne, po to by jak w niej te ziarenka bólu się ułożą to tworzą perle. Tworzą coś pięknego i idealnego i to właśnie w tym bólu trzeba przejść ten proces budowania, tworzenia i pielęgnowania tej perły. 

Chcemy więc mieć taką perle czy przy trzecim  ziarnku piasku pierdolimy i nie wkładamy wiecej bo czasem nas to obetrze? 

To podejmowanie trudu to chęć dwójki osób do tego by ta perle stworzyć, dla mnie ta perła jest rodziną z Tobą. Czy ze mną czy z każdym innym facetem ten trud będziesz musiała podjąć tylko że my już tego piasku w środku już mamy i wiemy jak się z nim obchodzić, a w innej relacji wszystko zaczyna się od początku. 

Kolejna rzecz to kwestia zmian w sobie, powiedz mi jakie to są zmiany że sugerujesz że wszystko w sobie musimy zmienic, proszę powiedz mi co według Ciebie jest u mnie wszystkim do zmiany, uważam że moja największa wada i niedopuszczalna absolutnie jest zaprzestanie poddtesktowych i nieczystych emocjonalnie relacji z innymi kobietami. - uświadomiłem siobie dogłębnie po tym wszystkim jaki Ci to sprawiło ból, nie zaglądam na żadne portale i nie mam zamiaru tego robić nawet jeśli ze mnie zrezygnujesz jeżeli chce więcej atencji to będę szukał jej u przyjaciół czy rodziny, kwestia zmiany myślenia, a więcej seksualności i pożądania chce budować między nami. 

Druga rzeczą jest okazywanie Ci więcej uczucia, nie pod względem seksualnym, a właśnie uczuciowo- emocjonalnym. Zrozumiałem, że to tak samo jak mi daje poczucie bezpieczeństwa i działa jak takie baterie które ładuje nam druga osoba dlatego jest to ważne zwłaszcza teraz gdy jesteśmy daleko. 

Reszta rzeczy to mniejsze lub większe pierdoly i problemy dnia codziennego z którymi się spotykamy na codzień i będziemy spotykać, jeżeli zadbany o fundament reszta będzie tylko kolejnymi pietrami tego wieżowca. 

Powiec mi proszę co w sobie musisz zmienić że mówisz że jest to wszystko, czy rzeczywiście nie widzisz w moich oczach i osobie akceptacji? Czy tylko wymagalem żebyś była inna? 

Kocham w Tobie ten uśmiech, to spojrzenie które zamyka Ci oczy, kocham Cię zarówno w skarpetkach i bluzie, jak i w seksownej bieliźnie i kiecce, kocham Cię jak pochłaniasz kolejne porcje jedzenia, tylko z Tobą jedzenie jest dla mnie pasja, kocham w Tobie miłość do zwierząt i wrażliwość na kwiaty, kocham nadzieję i wyrozumiałość, kocham delikatność i kobiecosc, kocham Towje ijo ijo na weselu i to że możesz spać 4 razy dziennie, kocham to jaka jesteś i czy się obrazasz o jakąś głupotę, czy krzyczysz na mnie ze nie wyczyscilem kuwety to tylko jakieś pierdoly które wynikają z życia razem, my naprawdę potrzebujemy zrozumieć to że to drugie nie chce dla nas źle, że nie jest wrogiem a przyjacielem i przede wszystkim ROZMAWIAĆ o wszystkich powodach do wkurwu żeby rozładować je na bieżąco. 

Czy Ty naprawdę chcesz szukać innego faceta który według Ciebie zaakceptuje Cię taka jaka jesteś mimo że ja też to robię i robiłem przez 3 lata, zmiany osobiste czy w związku to praca dwójki ludzi jeżeli im zależy na sobie i się kochają  naprawdę można czynić cuda i nie wbrew sobie tylko pokazać że taka zmiana przy wspólnej chęci może dać nam kolejny etap w związku. 

Tak samo akceptuje Twoja decyzję o wyjeździe, zrozumiałem że jest Ci to potrzebne, zwłaszcza po tym rozchybotaniu emocjonalnym, potrzebujesz znalezc siebie i swój cel w życiu, realizuj się, zmiana otoczenia też Ci dobrze zrobi, ale podczas tego chcesz i wypierasz z siebie to co według Ciebie i mnie było tak ważne. Dom, rodzina, dzieci, wspólne przejście przez to chuj*we życie. Jak już pisałem to ten dystans który robi Ci rozpi*rdol w głowie i sercu. Pragnę tego by nam się udało, tyle przeżyliśmy trudnych momentów, fakt to największy kryzys jaki mamy i dla mnie najbolesniejszy w życiu, ale właśnie w takich chwilach trzeba zebrać w sobie tą siłę i nie poddawać się, walczyć o osobę która się kocha, próbować do końca i pokazać jak bardzo mi na Tobie zależy. Dać z siebie wszystko. Dlatego wyjdź proszę teraz przed dom i przytul mnie mocno, bo czekam tu na Ciebie."

Teraz tylko czekałem, czekałem aż wyjdzie i ja zobaczę, nogi ręce i cialo drzalo mi jak szalone prze te wszystkie skrajne emocje jakie wtedy czułem. Zapaliło się światło, słyszałem klucz w zamku i w końcu w drzwiach pojawiła się Ona, z miną podobna jak za pierwszym razem gdy zrobiłem to samo, lecz z dużo chłodniejsza reakcja.

- co tu robisz.. zapytała?
- przyjechałem pogadać i walczyć o Ciebie..
- wejdź do środka, pogadamy, bo tu zimno.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz