Z pamiętnika kozaka cz.26
14 listopada 2019, 23:15
Toksyczna miłość..
Jeżeli ktoś przeczytał wszystkie moje wpisy, wie, że usłyszałem już kiedyś te słowa. Osobiście spędziłem długa cześć nocy czytając o tym i słuchając różnych wypowiedzi osób które doświadczyły tego w swoich relacjach. Analizowałem punkt po punkcie, analizowałem wiele aspektów które się pojawiły w mojej relacji, wiele moich zachowań i czynów których się dopuściłem przez ten czas. Na jakieś 3 godziny materiałów dopatrzylem się dwóch rzeczy które mógłby na to wskazywać z mojej strony:
Pierwsze, to czynnik o którym pisałem czyli nawiązywanie kontaktu z innymi kobietami, wierność jest podstawą związku, wierność różniez jest rozumiana na wielu płaszczyznach i dla każdego zdrada moze wyglądać inaczej. Najczęściej dwie rozróżniane to fizyczna i emocjonalna. O ile nie muszę tłumaczyć tej pierwszej bo jest to oczywiste, jest to błąd którego nie powinno się dopuścić, nawet jeżeli ta zdrada to było typowe ONS bez żadnych uczuć i emocji oprócz czystego pociągu seksualnego, to dużo głębiej zwłaszcza w świadomości kobiet zapada ta druga czyli emocjonalna.
W moim przypadku, pisanie to nie miało żadnego innego celu niż po prostu dowartosciowanie się w oczach jakiejś kobiety, poprawa swojej własnej samooceny i ciekawość czy ja jako facet, dalej jestem atrakcyjny dla kobiet.
Nie było w tym żadnych uczuć, nigdy nie czułem nic do kobiety z którą pisałem, nawet pociągu seksualnego, te osoby były dla mnie tylko obiektem który miał podnieść moja samo świadomość i wiem że to podejście mocno przedmiotowe, ale tak było.
Robiłem tak bo nie dostawałem tego wystarczająco od swojej kobiety, może nie tyle co nigdy nie usłyszałem czegoś miłego, czy nigdy się tak nie czułem bo takie sytuacje się zdarzały, (w większości przypadków po klotniach). Nie czułem się doceniany na żadnej płaszczyźnie, zwykłe codzienne rzeczy które robiłem dla nas i dla niej były niezauważalne, choć może były ale nigdy o tym nie mówiła ani nie pokazywała. Nie czułem tego ciepła które kobieta powinna dać swojemu facetowi i nie mówię tu tylko o sprawach lozkowych choć to też sztuka oddać sie komuś tak by Twój mężczyzna któremu mówisz kocham czuł się atrakcyjny, pociągający, wyjatkowy, lecz zupełnie odbierając mi ja w sytuacjach gdzie było naprawdę kiepsko czy ze mną czy między nami. Odcinala mnie, Odcinala się sama od tego wszystkiego, zamykając w skorupie i będąc zimna jak kamień.
Łatwo widzi się u kogoś błędy, łatwo widzi się potknięcia, lecz sztuką jest iść po tą osobę wtedy tam na dół i zlapac ja za rękę przytulić i powiedzieć żebyśmy wracali na górę, wrócę tylko z Tobą tam na górę bo Cię kocham i jesteś najlepszy. Prawda?
Po drugie co w sobie znalazłem to, że gdy zerwałas ze mną raz, drugi, trzeci to dalej chciałem walczyć, za każdym razem przyjmowałem to wszystko i próbowałem walczyć o to mimo bólu, łez i stanu który miałem.
Zrezygnowałas z walki i chceci naprawy tego na spokojnie bo łatwiej było wyjechać i uciec, ciężko było mi się pogodzić z tym że przyjęłas pierścionek, powiedziałaś że chcesz byśmy dali sobie czysta kartę i budowali razem rodzinę, dom i przyszłość, po czym lekko ponad tygodniu nie wiedziałas co do mnie czujesz i zerwałas, po moim przylocie pierwszy dzień miałaś wątpliwości, a drugiego dnia mówiłaś że kochasz tylko masz emocjonalny rozpierdol, ciwerkajac dalej o wspólnym życiu , a tydzień później znowu zerwałas przez telefon mimo obietnic i zapewnień że to więcej sie nie powtórzy, a jednak, każdy następny mój kontakt i próba walki kończyła się coraz ostrzejszymi słowami, kończąc tym że mnie nie kochasz i mam zniknac z Twojego życia. Tak, ta moja walka może wskazywać na toksyczna miłość.. To ironia.
Tak zachowuje się osoba która kocha na prawdę, której zależy mimo przeciwieństw jakie stawia życie, mimo próby odcięcia się od tego tej drugiej połowy, bo ciężko, bo trudno, bo sama nie wiesz co na dobrą sprawę Tobą kieruje i co masz czuć, im bardziej walczyłem tym bardziej się odsuwalas, tym bardziej ranilas i to jest podobno toksyczna miłość, z czyjej strony?
Czy kiedykolwiek próbowałem Cię zamknąć w złotej klatce?
Czy kiedykolwiek Cię uderzylem, lub znecalem się psychicznie?
Czy kiedykolwiek Cię nie wspieralem w Twoich planach i chęci realizacji?
Czy czegokolwiek brakowało Ci na codzień?
Czy próbowałem Cię odciąć od rodziny lub znajomych?
Czy nie dbałem o Twój komfort psychiczny i fizyczny?
Czy nie dbałem o Twoje bezpieczeństwo?
Czy było cokolwiek co zrobiłem źle oprócz rzeczy które wspomniałem wcześniej?
Czy nie widziałem i przyznawałem się do błędów i nie zmieniałem i tego i nie starałem się żeby było lepiej?
Czy nie przepraszalem?
Czy Ty możesz odpowiedzieć sobie na te wszystkie pytania i cała resztę zagadnień które dotyczą toksycznej miłości i odpowiedzieć sobie szczerze? Zrobić rachunek sumienia? Przemyśleć?
I odpowiedzieć mi na jedno, według Ciebie to było toksyczne?
Każdy popełnia błędy, każdy czasem ma gorsze dni, każdy czasem potrzebuje też czasu by pewne rzeczy zrozumieć. Wiedz że daje Ci go, mimo tego że każdym swoim znakiem życia chcesz sprawic mi ból i to robisz.
Dodaj komentarz