Najnowsze wpisy, strona 3


Z pamiętnika kozaka cz.16
12 listopada 2019, 10:51

Dzień 9

A słowo czynem się stało. Wstałem rano i pojechałem do galerii, poprosiłem by mój brat z dziewczyną pojechali ze mna, pomyślałem że ona może mieć podobny palec. Pochodzilismy po sklepach, wiedziałem czego szukam od początku, delikatny, złoty, niebanalny, zajęło to koło godziny i przelecenie wszystkich sklepow, ale w końcu się udało. Diament i złoto - klasyka, myślałem o czymś bardziej wyszukanym ale albo było to oblesne, albo wielkie, albo na palec wielkości dinozaura. Był jeden taki na wszystkie sklepy, o tym kształcie, nie za duży nie za mały, poprostu taki jak ona - wyjątkowy.

Mam nadzieję, że się jej spodoba, że za każdym razem gdy będzie na niego patrzeć, będzie pamiętać mnie, ta chwile która ma się wydarzyć. Może to nie wymarze wszystkich naszych błędów i złych decyzji, ale chcę by było naszym nowym początkiem, żebyśmy znowu jak kiedyś włożyli w ten związek 200% a nawet więcej, wierze w to i będę się starał.

Z pamiętnika kozaka cz.15
12 listopada 2019, 01:47

Dzien 8

Dużo się dzieje, próbuję to wszystko ogarnąć,  cały czas między nami są skraine uczucia cały czas, codzienne balansowanie od samego dołu i depresji do szczęścia i pozytywnego podejścia, ta karuzela wykancza mnie powoli, wykancza moja głowę, moje serce które cały czas napi*rdala jak by chciało wyskoczyć. Wczoraj rozmawiając było tak samo dół wku*wienie, szał, bezsilność łzy i szczęście jak się zegnalismy z czułymi słowami, dziś to samo, wróciłem po pracy roztelepany do domu, nic nie potrafi mnie uspokoić, niszczy mnie to w środku, każda wymiana zdań, każda chwila gdy nie potrafimy rozmawiać wywołuje we mnie telepanie, drżenie rąk i brak skupienia dodatkowo towarzyszy temu uczucie jak bym umierał jak by to co jest przemijalo, przemijalo bezpowrotnie, nie jest lżej, nie poprawia się, nie przestaje się czuć źle.
Jak by to powiedział taco - w piątki leżę w Wannie, dokładnie tak jest, nic mi się nie chce czuje tylko ból którego nie potrafię ukoic, ona też nienpotrafi, nie radzę sobie z tym. Przed tym jak wszedłem do Wanny znalazłem pod łóżkiem resztę jej perfum którymi zpsikalem sobie poduszkę i jej sukienkę, zaciagnalem się jak by to był ostatni oddech życia, ostatnie co poczuje przed śmiercią, chciałbym tego, umarł bym szczęśliwy. Jednak pisze to dalej i oddycham dalej i nie jestem szczęśliwy, nie jestem szczęśliwy bez niej. Czuję pustkę, ogromna dziurę jak by nic nie istniało do okoła, nic we mnie nie było, nic się nie liczy, tak bardzo bym chciał by tu była, wróciła i ja wypełniła, nic innego nie chce.
Każde jej słowo jest jak pocisk, to zabawa w rosyjska ruletkę, jeden to kapiszon który daje mi szczęście że dalej to trwa, drugi jest ostry i trafia mnie robiąc kolejna dziurę i kolejna i tak w kółko.
Chciałbym by zrozumiała większość tych rzeczy o których mówię, chciałbym by zrozumiała to co czuje, chciałbym żeby dobierala słowa tak by nie były ta ostra amunicja, piszę słowa sensualne które chciałbym usłyszeć gdy jest między nami szczęście i radość, w czasie gdy jestem rozjebany emocjonalnie, a te bolesne padają gdy robi się lepiej, to błędne koło i nie wiem jak mam na nie reagować, nie wiem co mam z tym robić, co odpisać. Teraz nie tęsknię za seksualnościa tylko za nią za jej głosem, oddechem, zapachem, obecnością, po prostu obecnością, która mi odebrała równie niespodziewanie jak pewnemu ojcu który przechodził na przejściu dla pieszych, szedł po pracy do domu, dzieci, żony, by wspólnie z nimi spędzić wieczór, by ich przytulić, powiedzieć kocham, przeczytać dzieciom bajkę, zjeść kolacje z żoną, porozmawiać, wziąć prysznic i zasnąć razem w łóżku po tym jak dokonali aktu miłości, niestety nie doszedł, potrącił go samochód, nie miał żadnych szans, wszytko to zniknęło w sekundę, zadajac ból im wszystkim większy od tego jaki czuł przy śmierci... zginął na miejscu, nie miał czasu się pożegnać, wyjaśnić niewyjaśnione, powiedzieć kocham i zrobić tego o czym marzył i myślał cały dzień, jego leżąca głowa, gdzieś przy krawężniku z zaplakanymi oczami jeszcze przez chwilę miała czas o tym wszystkim pomyśleć, wiedział że to koniec te ostatnie sekundy - czasami taki właśnie ból czuje, to nie jest do opisania.
Leżąc teraz w Wannie kontrastuje to z jej zdjęciem piersi który wysłała mi napewno w szczerej checi poprawy mojego nastroju, ale nie czuję podniecenia, nie chce jej nago, chce jej jako mojej kobiety. Nie wiedzialem co jej odpisać, zastanawiałem się chwilę i w skrócie napisałem co czuje, że chce jej nie jej ciała, mogą by być najbzydsza kobieta na ziemi a i tak bym chciał by była bliska, tak jak kiedyś, moja ukochana. Nie potrafię się teraz podniecic, nie sprawia mi to zdjęcie przyjemności, choć to pierwsze takie od czasu jej wyprowadzki i powinienem skakać pod sufit i walić konia póki nie wyleje się że mnie wszystko co mam w środku, jest najpiękniejsza kobieta na świcie, każdy milimetr jej ciała jest idealny, podnieca mnie w każdym stanie nawet jak jest po całym dniu w bluzie i bez makijażu, ten zapach, ta delikatna skóra sprawia że mój... staje na baczność w sekundę, chce by to wróciło, ale najbardziej na świcie pragnę szczęścia które tak naprawdę się liczy takiego jak w historii wyżej. Teraz nie potrafię. Mam nadzieję że to zrozumie.
Leżąc tu podjąłem decyzję co by się nie wydarzyło do niedzieli jadę, do niej w poniedziałek, nie wiem co jej powiem myślę o tym codziennie, chce spędzić z nią te ostatnie 3 dni w Polsce, chciałbym pojechać z nią na działkę, spędzić tam te ostatnie 3 dni, sami tylko sami, bez nikogo, niech to będą nasze 3 dni, a co do pierścionka może lepiej dać go tam,  nad wodą gdzie mnie kiedyś zaprowadziła, będziemy sami, bez nikogo, to będzie nasze, tylko nasze, bez zdjęć bez osób trzecich, zostanie tylko w naszych głowach i sercach. Będę walczył do końca, bo prawdziwy mężczyzna nie kapituluje gdy zaczyna przegrywać a walczy do końca swojego życia, do upadłego do ostatniego tchu, chce tego, chciałbym by to wszystko wyszło tak jak o tym piszę, mam nadzieję że ona też będzie tego chciała, że mnie nie odrzuci, że nie karze mi pakować się w pierwszego busa do Warszawy. Będę z nią do samego lotniska do samego wylotu, będę z nią tak samo jak ona była wtedy, gdy wylatywalem, chce byśmy znowu przeżyli to samo, te łzy, te spojrzenia i ostatnie dotyki ostanie przytulnie i pocałunek przed odlotem, chce by to utkwilo w naszych głowach, by nawet na sekunde już żadne z nas nie zapomniało o sobie, mimo że to ponad 1500 kilometrów i że to samo uczucie będzie towarzyszyło nam przy następnym naszym spotkaniu razem po jakimś czasie. Pamiętam co czułem za granicą, mimo że byliśmy na tym lepszym etapie związku, noc wcześniej nie spałem stałem czekając na tego od transportu już pół godziny wcześniej, jechałem jakby tam na lotnisku był koniec świata i ona, najchętniej sam bym tam pojechał by być jak najszybciej, a to jak zobaczyłem ja na lotnisku - nie do opisania, tak samo jak można cierpieć można też się cieszyć, to co we mnie było mogło by rozj*bac pół świata, miałem w sobie tyle szczęścia że gdymy je oddał, każdemu nieszczęśliwe u na ziemi to i tak by mi zostalo. Tak chce się czuć, tak chce by było przez resztę życia, naszego życia.

Boże, Ty jednen tylko wiesz co czułem i jak ją kocham.

W ogóle znalazłem jeszcze skarpetki które kiedyś kupiliśmy razem, takie dla bobasa, jest tam na jednej 50% mom i 50% dad, cieszy mi się ryj jak to pisze i płacze bo chciałbym by to się kiedyś wydarzyło, by nasze dziecko czy dzieci się narodziły, by wzięły po 50% z tych najlepszych naszych części, jeżeli kiedys to się zdazy będę najszczesliwszym człowiekiem na ziemi, wtedy już nic mnie nie złamie, obiecuję Ci moja kochana, obiecuję Ci Boże, będę najlepszym ojcem i mężem, jakiemu pozwoliles przyjść na ten świat.

Czekam na ten poniedziałek, chce tego dnia cholernie.

Jutro jadę po pierścionek, zaraz idę spać, choć pewnie to się nie uda, jeszcze napisze coś jutro, dretwieja mi już palce od pisania, Boże wiem że tam jesteś, daj mi siłę, odpowiedzialność, cierpliwość by ona mogła mieć ze mnie szczęście, to ta kobieta, inaczej byś nie doprowadził do tego że dajesz nam szansę.

Z pamiętnika kozaka cz.14
12 listopada 2019, 01:15

Dzień 7

 

Jak to mówią wszedłem, zobaczyłem, zakupiłem - bilet na PKS w poniedziałek kupiony, róże w kwiaciarni zamówione, na miejscu będę koło 12 zdąży już wstać i wtedy działamy! Zaraz do pracy, do niedzieli stoję ciurkiem bo jeszcze muszę odłożyć chajs na pierścionek, mam już taki upatrzony w kruku, te z aparta jakieś takie fiucz, a ona jest tradycionalistka i ceni prostotę, największy problem mam z palcem bo za chuja nie pamiętam rozmiaru, wiem że wchodził mi na palca tego większego od małego, serdeczny? 

No to pojadę i powiem żeby dała coś pomiędzy to napewno na któryś trafię. 

Od rana miałem dobry humor, w pracy też nie było źle, po tym wszystkim o czym rozmawialiśmy byłem pozytywnie nastawiony na najbliższą przyszłość.. W pracy na wieczór dostałem rewelacyjna informacje, być może uda się zrobić duży krok do przodu w swoim życiu, jutro się wszystkiego dowiem, to chyba koniec pozytywów na ten dzień, w ciągu dnia wysalekm jej piosenkę która przerobiłem na swój tekst, myslalem że to trochę ociepli nasze stosunki, ale po jej całym dniu nie pisania i dość chłodnej reakcji na to wszystko nie wiem czy w ogóle zauważa to że się próbuje starać, zadzwoniłem do niej na wieczór, kolejny raz zimna, kolejny raz ani jednego ciepłego słowa od niej, same suche informacje wyciągane na siłę, mimo moich usilnych starań na jaką kolwiek jej czuła reakcje.. Nic, tylko że telewizor pochłania jej czas, że się nie wyspała przez kota, że gówno w dupie. Nic zero, to mnie już podk*rwilo i zjeb*lo cały dobry humor, oczywiście na noc. Rozmawiała ze mną jak bym był obcym, tak się czuję, chu*owo, nie miło i nieczule. 0 zero ku*wa jakiejs pozytywnej relacji miłego słowa niczego, nawet jak nie do kolegi. Ch*jowe to jest i źle się z tym czuję, bo co trochę próbuje się podnieść próbuje coś zrobić to ona gasi moje pozytywne myśli o tym wszystkim. Powtórzę jest mi z tym ch*jowo i uważam że można dać z siebie minimum żeby chociaż powiedzieć,. Jestem zmęczona KOTKU, pogadamy jutro, dziękuję Ci za tą piosenkę to. Było mega mile i uśmiechałam się przez to pol dnia. 21 jeba*ych słów po których bym czuł się zupełnie inaczej. To nie, umie odpisać że nie jest zboczona że nigdy nie będzie i k*rwa cała resztę rzeczy i że telewizor miała czas oglądać, bo taki to zjadacz czasu, ale w końcu go ma a żeby ku*wa napisać coś miłego to nie ma czasu, nie można zareagować na coś nowego miłego tak samo milo, nie po co, na ch*j.. Zirytowalem się skończyłem ta rozmowę i ku*wa pisze to bo muszę to z siebie wyrzucić. 

Jak mam szukać siły do tego by to naprawiać jak szukać siły do tego by być miłym, jak tego szukać jak mimo mówienia jej o uczuciach i cieple od niej już chyba z 20 raz przez te najgorsze siedem dni w życiu nawet nie próbuje tego zrobić. 

To mnie odsuwa, to gasi mój zapał, to gasi moje uczucie które gdzieś tam w środku się do niej tli mimo tej zajebistej ulewy emocji nad nami. Masz jakiś pomysł? Wewnętrzne ja mówi że nie ma i kolejny raz dostaje liścia i siada grzecznie w ławce. Nie napisze do niej jutro, nie zadzoenie, nie odezwę się, pier*ole. Niech siedzi i nad tym myśli może do niej dotrze że jest dla mnie zimna mimo że się staram to wszystko naprawić i łagodzić po tym wszystkim, ja widzę to że chce walczyć i to robię, a ona chyba tego nie chce. A mi już się nie chce więcej o tym dziś myśleć. 

Nie słucha mnie, mam wrażenie że mówię o tym do ściany, że moje słowa po jednym dniu znikają z jej głowy..

To kolejny raz gdzie mam wątpliwości do jej słów, do tego że to przetrwa i ze ona kocha i jej zależy. W taki sposób? Chyba nie chce żeby tak jej zależało. Małe gesty krótkie słowa, tyle zmieniają a tak bardzo ich nie potrafi wmówić i napisać. Aż tyle to kosztuje? 

Na teraz myślę że czas może zweryfikować to, ale na tą negatywna stronę, chciałbym się pomylić. Idę próbować spać, boli mnie brzuch i znowu mam to uczucie w okolicach klatki, takie samo jak było we mnie w najgorszych momentach, nie ma dnia gdzie tego nie czuję mocniej lub lżej, chyba nie tak to powinno wyglądać, a może tak powinno być?

Dobrze ze seriale i yt jest na topie i nie ma żadnych zaległości, w uczuciu robią jej się coraz większe. Tyle. Na dziś skończe to pierd*lenie bo mógłbym to wylewac do rana, tylko po co by się gorzej wku*iwic, wszystkiego się odechciewa..

Z pamiętnika kozaka cz.13
12 listopada 2019, 01:12

Dzień 6
Obudzilem się po 7, zrobiłem sobie kawę wypalilem fajkę i wsadziłem coś do ust po prawie 3 dniach(ostatni posiłek to były 3 kawałki pizzy zjedzone po 2 dniach niejedzenia), nie potrafię jeść, nie chce mi się, nie mogę, nie cieszy mnie to nie daje mi to nic.
Odpisałem jej krótko na temat, też nie chce odpisywać emocjonalnie, nie chce jej cisnąć musi mieć czas zatesknic i pomyśleć. Myślę że dziś między nami będzie cisza, mam plan co do spotkania się przed jej wyjazdem, nie powiem jej nic, przyjadę do niej w poniedziałek na 3 dni przed wyjazdem, chce by to były najlepsze 3 dni jakie ze mną przeżyła dotychczas. Chcę dać jej taki zastrzyk miłości żeby wiedziała że ma szybko wrócić, chce jej powiedzieć o tym co napisała, że wybaczam jej tą akcje że rozumiem czym było to spowodowane, że nie raz ja zdawałem ból i musiałem dostać go od niej by zrozumieć, nie w postaci fochow i humorow tylko takiej terapii szokowej, choć boli to zdaje sobie sprawę z tego jak ja musiało boleć to co ja robiłem.
Chce pojechać w poniedziałek rano, zamówić przed tym róże w kwiaciarni, czerwone duże, dużo, odbiorę je po przyjeździe i pójdę do niej i zadzwonie do drzwi zapytam o nią lub sama otworzy, dam jej to i poproszę ją o spacer. Pójdziemy w miejsce gdzie ostatnio odpoczywalismy i spędziliśmy miło czas, to jest nad wodą miejsce jest urocze, poproszę ją żeby się zatrzymała, uklekne i powiem jej to że nie czuję żalu, że zrozumiałem bardzo dużo swoich błędów, że wiem co było w tym wszystkim złe, zagubienie wartości i sensu życia, zaniechanie priorytetów, że chce się z nią starzec, że będę czekał tu na nią, że chce by była moja, tylko moja kobieta a ja obiecuję jej wierność i lojalność w czasie gdy jej nie będzie, na koniec powiem że jest jeszcze jedna rzecz że mam tu coś co może nie jest pierścionkiem zaręczynowym bo nie chciał by tego zrobić tutaj i w taki sposób, ale jest pierscionkiem przedzareczynowym oznaczającym moja pełna lojalność i zaangażowanie, że od teraz chce pisać z nią nowa historiie by to było naszym nowym początkiem.
Myślę że każdy obsrał by się po czymś takim zwłaszcza nic nie wiedząc i po takiej akcji która się wydarzyła, to ma być jak grom z nieba, jak tupolew w brzoze?
Chce jej, pragnę i wygram, wygram ta walkę ze sobą i ze światem.
Gadaliśmy jeszcze wieczorem, długo bardzo długo jak na nas, nie pamiętam już tak długiej rozmowy. Dalej widać te rany choć widzę że każde z nas próbuje jednak coś zmienić to i tak uważam że za mało czasu jeszcze minęło żeby było. To naprawdę widać, cieszę się że miałem taką możliwość wypowiedziałem dużo mocnych ciężkich słów których nigdy jej nie mówiłem, może w którymś momencie uciekanie jak cipa od odpowiedzialności za czyny było łatwiejsze.. Łatwiejsze było szukanie szczęścia u kogoś innego zamiast podpalanie ogniska które przygasa. Popełniłem wiele błędów zadałem wiele bólu i ran, teraz czuję to samo tylko że sto razy mocniej. Karma wraca, oby ona wraz z moim rozjebanym sercem dali mi trochę litości i powoli przestawali ranić. To wszystko tylko w bardziej rozbudowanej wersji usłyszała, usłyszała też żeby myślała nad tym wszystkim, żeby myślała i zadawała sobie pytania, szukając w sobie odpowiedzi, jeżeli nie potrafi się rozmawiać z drugą osobą to z sobą tym bardziej nie potrafi. Dam jej czas dam jej podstawy do działania, już niedługo mój plan wejdzie do realizacji.

Z pamiętnika kozaka cz.12
11 listopada 2019, 19:25

Dzień 5

Postanowiłem się nie odzywać i skupić na tym by pracować nad sobą i zbierać informacje o miejscu gdzie jedzie i podjąć próby by zrozumiała na co się porywa. Rozmawiałem z przyjaciółką, moja dobra przyjaciółka z którą znamy się jak lyse konie i przeżyliśmy dużo ciężkich i fajnych chwil, zawsze odbiera, odebrał i tym razem, pogadaliśmy o tamtym miejscu bo była tam dwa lata, powiedziała że to wszystko nie wygląda tak kolorowo, poprosiłem ja by napisała o jej o tym, lecz nic to nie dało specialnie, choć każda próba i każda jedna rzecz zrzuca ciężar z mojego zamawiania się że nie zrobiłem wszystkiego by uświadomić ja w tym że trzeba to dokładnie przemyśleć i zaplanowac.

Miałem się nie odzywać tak? Nie wyszło nie potrafię do niej nie pisać nie potrafię nie myśleć o niej, teraz mam niedobór wszystkiego co jest jej, słów, pisania, obecności, zdjęć.. Wszystkiego, porozmawialismy dzis trochę trochę podpisaliśmy lecz widzę w jej wiadomościach że dalej to jest za świeże i ma mnie jeszcze dość, że potrzebuję więcej czasu a ja wypisuje i wypytuje jak głupi, przede wszystkim muszę zmienić to by nie pisać by serio dać jej czas i czekać aż to ona poczuje mój brak, poczuje tęsknotę i smutek za tym że nie ma mnie obok, jeżeli w ogóle poczuje i  nie próbuje się tych uczuć wyzbyć.
Nie mówi o nich a mnie na samą myśl gryzie w środku, męczą mnie wizję i koszmary poprzednich dni, mój mózg pracuje szybciej ode mnie ciągnąc za tym moje cialo i duszę które oddają ból wysyłany z głowy.
Robię co się da by nie myśleć o niej non stop ale nie umiem, kurwa nie umiem, postanowiłem rzucić alkohol na jakiś czas i wrócić do treningow do końca tego tygodnia mam nadzieję że zacznę.
Wieczorem ma napisać mi dłuższą wiadomość w której opiszę rzeczy o które jej pytałem dziś w ciągu dnia, te dotyczące naszej relacji też, czekam na ten moment z niecierpliwością i nuta obawy.

Czekałem i czekałem im bliżej wieczora tym miałem więcej najróżniejszych myśli, co napisze na co się zdecyduje, co myśli i jaki ma plan.

Wieczorem wziąłem kąpiel, czekając palac fajki i słuchając pezeta. Ta chwila przeciagala się w nieskończoność. Postanowiłem nie czekać, wtedy ona przysłała wiadomość. Wyłączyłem internet i dopiero ja przeczytałem bojąc się co tam zobaczę. Chlonolem zdanie za zdaniem czytając ta sama wiadomość jakies 8 razy. Poczułem szczęście poczułem ulgę po tym jak to przeczytałem, uśmiechnąłem się pierwszy raz od naszego "rozstania". To była pierwsza noc w której mi się nie śniła, w której nie miałem koszmarów, gdzie nie budzilem się co 15 minut. Do jutra.